Czego uczy mnie mój pies?

Wabi sie Baca. W parafii wszyscy już go znają. Często zdarza się tak, że ktoś z dorosłych z dzieckiem przychodzi do biura i pyta: gdzie pies bo córeczka chce się z nim pobawić. Wtedy wołam a on przychodzi. Jest już stary jak na psa i może ciut za dużo waży. To zwierzę wciąż otwiera mi oczy: na to, co wokoło mnie. Kiedy ktoś przychodzi zawsze, podkreślam zawsze się cieszy. Okazuje to w ten sposób, że bierze coś w pysk i podchodzi radośnie merdając ogonem – najczęściej są to moje buty – później trzeba ich szukać. Obojętnie co robię jest przy mnie. Jestem na ogrodzie, dużo pracy fizycznej, nie ma gdzie sie schować przed słońcem – on jest – najbliżej jak się da. Widać, że mu gorąco, ale jest.  Labradory tak mają. Ostatnio ciągle musiałem chodzić z jednego końca ogrodu w drugi. Trzeba było  przenieść wiele rzeczy. On też chodził, mimo że już nie nadążał. Potrafi  upominać się o swoje i nie myślę tutaj o jedzeniu.  O zauważenie, pogłaskanie, o poświęcenie czasu. Wtedy ma znowu coś w pysku i trąca łapą. Wyczuwa, że coś przeżywam, wtedy jest szczególnie blisko, kładzie się przy nogach. Tak samo jest, kiedy ktoś przychodzi z problemem, trwa rozmowa a właściwie słuchanie. Ta osoba mówi, żali się, płacze … staram się słuchać a Baca wtedy kładzie się u stóp tego człowieka. Uwielbia ludzi ale potrafi też poszukać miejsca gdzie jest cisza, kiedy poziom hałasu w domu osiąga niebotyczne rozmiary. Odchodzi na bok, chowa się przed wzrokiem. Nie reaguje kiedy wszyscy wołają: Baca, gdzie jest Baca.

Nie gloryfikuję go. To jest zwierze, które wydawało mi się, że znam, a które przez to, że jest wciąż otwiera mi oczy … na życie. To wcale nie jest takie proste. Tak patrzeć. Musiałem nauczyć się czytać jego język, wejść w jego świat. I odkrywam jak wiele mnie to uczy i rozwija. Przepraszam za to połączenie, które teraz nastąpi ale jeśli szanowny czytelnik dotrwał do tego momentu, to teraz jest najważniejsze. Bo ten tekst miał być poważny, o poważnych sprawach ale … Baca położył się u stóp. W ten sposób stał sie pretekstem na uchwycenie uwagi kogoś … Bo przecież to niecodzienne, że ksiądz pisze o psie. A może ten pies stał się właśnie narzędziem, żeby komuś otworzyć oczy? Zapraszam do tekstu szalenie ważnego, na który chcę zwrócić uwagę, krzyczeć o nim, że jest … nie wiedziałem jak zacząć. Na szczęście mój położył mi się u stóp.

“Dialog jest sposobem uprzywilejowanym i niezbędnym, by żyć, rozwijać i wyrażać miłość w małżeństwie i życiu rodzinnym. Wymaga on jednak długiej i mozolnej praktyki. Mężczyźni i kobiety, starzy i młodzi, mają różne sposoby komunikowania się, używają innych języków, posługują się innymi kodami. Sposób stawiania pytań, odpowiedzi, używany ton, czas i wiele innych czynników może uzależniać komunikację. Ponadto zawsze należy rozwijać pewne postawy, które są wyrazem miłości i umożliwiają autentyczny dialog. Potrzeba czasu, dobrego czasu, który polega na cierpliwym i uważnym słuchaniu, aż druga osoba wyrazi wszystko, co potrzebowała wyrazić. Wymaga to ascezy, żeby nie zaczynać mówić zanim nie nadejdzie właściwy czas. Zamiast zaczynać wydawanie opinii lub rad, trzeba się upewnić, że usłyszałem to wszystko, co druga osoba potrzebowała wypowiedzieć. Wiąże się to z ciszą wewnętrzną, aby bez hałasu usłyszeć w sercu i umyśle: ogołocić się z wszelkiego pośpiechu, odłożyć na bok swoje własne potrzeby i priorytety, stworzyć przestrzeń.

Trzeba rozwijać nawyk nadawania drugiej osobie rzeczywistej ważności. Chodzi o docenienie drugiego, o to, że ma prawo do istnienia, do samodzielnego myślenia i bycia szczęśliwym. Nigdy nie wolno bagatelizować tego, co może powiedzieć lub czego się domagać, chociaż byłoby konieczne wyrażenie swojego punktu widzenia. Potrzebna jest szerokość umysłu, aby nie zamknąć się obsesyjnie na kilku ideach, a także elastyczność, aby można było zmienić lub dopełnić własne opinie. Ważna jest zdolność do wyrażania tego, co czujemy, nie raniąc drugiej osoby; Wreszcie, uznajmy, że aby dialog był pożyteczny trzeba mieć coś do powiedzenia, a to wymaga bogactwa wewnętrznego, które karmi się lekturą, osobistą refleksją, modlitwą i otwartością wobec społeczeństwa. W przeciwnym razie rozmowy stają się nudne i bezprzedmiotowe. Gdy każdy z małżonków nie troszczy się o swoją duchowość i nie ma wielu relacji z innymi ludźmi, to życie rodzinne staje się wsobne a dialog się zubaża”. Papież Franciszek  Amoris Laetitia (Radość miłości) cały fragment to numery od 136 do 141.

Boże jakie to proste i jednocześnie takie trudne. Ks. Darek

Print your tickets