Króle i króliczki…

Kiedy Wanda Półtawska została aresztowana przez Niemców miała tylko 19 lat. Młodziutka dziewczyna, stojąca na progu dorosłości, pełna marzeń i nadziei, pragnąca kochać i być kochaną, pragnąca robić w życiu rzeczy dobre i wartościowe. Tego wieczoru, kiedy się uczyła, kilku mężczyzn przyszło po nią i na kilka lat musiała opuścić najbliższych. Wtedy nie spodziewała się, co ją czeka. Pół roku spędziła w areszcie, przesłuchiwana, bita, poniżana, szantażowana. Kiedy szykował się transport do obozu w Ravensbrück, w nią i jej przyjaciółkę, którą spotkała w więzieniu, wstąpiła nadzieja na lepsze. Niestety okazało się, że kolejne dni przynosiły tylko coraz to gorsze przeżycia. Dziś każdy z nas mniej więcej zdaje sobie sprawę z tego, co działo się w obozach koncentracyjnych w czasie II wojny światowej. Kiedy jednak czytałam, zarówno po raz pierwszy jaki i po raz drugi, wspomnienia Wandy Półtawskiej z Ravensbrück, nie mogłam sobie wyobrazić, nie mogłam uwierzyć, że coś takiego może jeden człowiek drugiemu zrobić. W książce „I boję się snów” rówieśnica i przyjaciółka Jana Pawła II opisuje gehennę jaką ona i inne kobiety przeszły jako więźniarki lagru. Rzeczywistość obozu sprawiała, iż wiele ludzkich istot zamieniało się w „kadłuby”, bezmyślne cienie, żywe trupy, zwierzęta walczące o odrobinę jedzenia…
Co może zrobić głód z człowiekiem…
Co może zrobić ciągłe bicie, wyzywanie, zmuszanie do katorżniczej pracy…
Walka o przetrwanie, o kawałek chleba…
W tym świecie człowiek został totalnie upodlony. Myśleć o godności ludzkiej, o swoim honorze, o potrzebach drugiego tam, gdzie umiera się z głodu, z zimna, ze zmęczenia, z powodu dziecinnych chorób?

Wanda Półtawska i kilkadziesiąt innych kobiet przeżyły w tym obozie coś jeszcze – przeprowadzano na nich eksperymentalne operacje, zrobiono z nich kaleki wycinając im fragmenty kości, mięśni z nóg, zakażając rany. Uczyniono z nich króliki doświadczalne, nie zważając wcale na ich cierpienie, ani nawet na to, że zdarzały się przypadki śmiertelne. Te młode kobiety zostały potraktowane w sposób okrutny, ich życie i zdrowie nie miało dla Niemców absolutnie żadnej wartości. Jednak one w pewnym momencie ocknęły się. Ich pragnienie, aby nie stać się bezwolnym „kadłubem”, aby nie zatracić własnego człowieczeństwa, spowodowało, że się zbuntowały. Odważyły się powiedzieć oprawcom „Nie!”. Ich duch był na tyle mocny, że podjęły walkę nie tylko o swoje życie, ale o godność. Przez obóz nie były już nazywane „królikami”, ale „królami”.

W dzisiejszych czasach, spokojniejszych, bez wojny, w dostatku, gdzie niczego nie brakuje, bardzo modny i rozpowszechniony jest pewien symbol. Mam wrażenie, że jest rozpoznawany już przez małe dziewczynki, choć są one raczej nie do końca świadome, co się pod nim kryje. Chodzi o króliczka. Taka królicza głowa z profilu, z zaznaczoną muszką na szyi. Chyba każdy wie, o jaki symbol chodzi? Jest obecny na perfumach, szlafrokach, odzieży… Zdarza się, że już dziewczynki w podstawówce noszą koszulki z wizerunkiem tego króliczka. Założyć sobie sztuczne uszy na wieczór panieński, doczepić puchaty, różowy ogonek, uwydatnić biust, pupę i zrobić sobie zdjęcie, które potem oczywiście opublikuje się na wszystkich możliwych portalach społecznościowych. Stać się króliczkiem – to dziś marzenie wielu młodych dziewcząt, ale też dojrzalszych kobiet! Pokazać światu, jak kipi ze mnie seks. Pokazać, że jestem chętna i gotowa na wszystko. Dlatego, że „chłopakom się to podoba”. Za chwilę uwagi, za prostacki komentarz pod zdjęciem, za 3000 lajków. Daję sobie głowę uciąć, że nawet te prawdziwe „króliczki” nie robią tego tylko dla pieniędzy, choć na pewno luksus, wygoda, drogie ubrania, salony urody i inne tego typu dobrodziejstwa kuszą wiele młodych kobiet, którym jednak czegoś w życiu brakuje…

Małe króliczki są słodkie, mięciutkie, puszyste, śliczne. Kicają sobie tu i tam. Chce się je głaskać, dotykać, tulić. Ale potem rosną i tracą na swojej atrakcyjności. Idą w odstawkę i nie rozumieją, dlaczego. Wiele tych „ludzkich króliczków”, kiedy apogeum ich atrakcyjności mija, stara się za wszelką cenę utrzymać na fali, nie zauważając, że bywają śmieszne i żałosne. I one też nie rozumieją – tego, że ktoś drugi i one same sprowadziły się do poziomu wyłącznie ciała. Że o ich dusze się nie dba.

Wanda Półtawska opisuje pewne zdarzenie, które miało miejsce, gdy przebywała w lagrze już wiele miesięcy: „Niemcy urządzali co jakiś czas wśród więźniarek pobór do <<pufu>>, domu publicznego dla żołnierzy – akces oznaczał w tym wypadku wypuszczenie z obozu na wolność. (…) Pewnego razu wezwano (…) same polskie bloki i aufzejerka wystąpiła z ofertą, że jeśli które chcą się zgłosić do pufu dla walczących za ojczyznę żołnierzy, to mogą wystąpić. (…) zapanowała głęboka cisza. Gdy po jakimś czasie wystąpiła jedna (…) przywitały ją gwizdy całego bloku. Zawrzało. Byłyśmy pierwszy raz tak dotknięte, że nie obchodziło nas to, że w każdej chwili możemy zginąć”.

Te kobiety wiedziały na czym polega ich godność, godność kobieca. Miały ją w sobie głęboko zakorzenioną i znały wartość swojej duszy. Tę wartość poznała także Ania Golędzinowska, której największym marzeniem było kiedyś, aby zostać modelką Playboya. W pewnym momencie jednak Pan Bóg otworzył jej oczy i zrozumiała, że nie jest „króliczkiem”, ale córką prawdziwego Króla.

Gosia

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————

Jesteśmy Pokoleniem Jana Pawła II. W czasach skrótów, twittów i hasztagowania wszystkiego #pokolenieJPII. Urodzeni w latach 80 i 90 ubiegłego (tak, tak…) wieku. Wzrastający przez lata dzieciństwa i młodości w rzeczywistości, gdy dla nas Papieżem “zawsze” był Polak. W Roku Świadectwa, 39 lat po wyborze Karola Wojtyły na Papieża, 15 lat po Jego ostatniej pielgrzymce do Polski, 12 lat po Jego śmierci i 3 lata po kanonizacji, tworzymy tego bloga, aby dać świadectwo. Świadectwo, że jesteśmy, że żyjemy, że wierzymy. Aby zabrzmiał głos “Pokolenia JPII”. Bo Pokolenie Jana Pawła II żyje, wierzy, szuka, kocha, marzy, pragnie, czuje, myśli, tworzy… Naprawdę jesteśmy! Jan Paweł II najbardziej lubił wtorki. W każdy wtorek Głos Pokolenia JPII o życiu, o wierze, o wszystkim … zabrzmi na tym blogu!

Dominika, Gosia, Iwo, Kuba, Magda, Mateusz … i Ty(?)

Print your tickets